Biografia

Przedstawiona niżej rozwinięta wersja biografii, obejmująca kolejne epoki, zawiera przede wszystkim zestawienie faktów i dat. Ich wyjaśnienia, ukazanie między nimi związków i zależności oraz ich głębszego sensu, tak jak go wówczas rozumiałem, szukać można w odpowiednich częściach mojej twórczości, a w szczególności w „Dziennikach 1956 - 1985”, których pierwszy i drugi tom został wydany przez Instytut Pamięci Narodowej:
Dzienniki 1956-1965 t.1 (IPN, Warszawa 2008)
Dzienniki 1966–1975 t.2 (IPN, Warszawa 2011)
Dzienniki 1976–1986, t. 3, cz. 1: 1976–1981 (IPN, Warszawa 2013)
Dzienniki 1976–1986, t. 3, cz. 2: 1982-1986 (IPN, Warszawa 2013)


Czasy przedwojenne i okres wojny

1933
Rodzice moi – Leon i Wanda z Kuplińskich – poznali się i pobrali w Grodzisku Mazowieckim, dokąd rzuciły ich losy życiowe po pierwszej wojnie światowej i na progu niepodległości jako szukających pierwszej pracy młodych nauczycieli. Moja mama, która urodziła się w Kotielnikowie koło Carycyna i chodziła do gimnazjum we Władykaukazie, przybyła do Polski dopiero w roku 1919. Po śmierci ojca, Karola, inżyniera po Politechnice Lwowskiej i kwalifikowanego pracownika rosyjskich kolei, wraz ze swą matką Julią Emilią z domu Sandt (z pochodzenia Niemką i protestantką) i młodszym od siebie rodzeństwem (Lucyna, Lucjan, Bogusław, Feliks i Mirosław) powróciła z Tichoriecka na Kubaniu do już niepodległej Polski. Rodzina, która spędziła życie na wychodźstwie, była wychowywana bardzo patriotycznie (fragmenty Pamiętnika mojej mamy, Wandy).
Podobnie jak w kraju mój ojciec Leon, który po wybuchu wojny z bolszewikami w roku 1920 zgłosił się jako ochotnik do wojska. Przyszedłem na świat 18 lutego 1926 roku, wkrótce po zgonie pierworodnego brata Czesława, który zmarł w wieku półtora roku. Potem urodziły się moje młodsze siostry: Danuta (1929 - ) i Iwona (1937 - 1993). Po ukończeniu szkoły powszechnej i klasy pierwszej Prywatnego Gimnazjum Koedukacyjnego w Grodzisku Maz. zdaję w roku 1938 egzamin wstępny i zostaję przyjęty do Państwowego Gimnazjum i Liceum im.Stefana Batorego w Warszawie. Kończę je już podczas okupacji na kompletach, uzyskując w maju roku 1944 świadectwo dojrzałości liceum ogólnokształcącego, wydziału matematyczno-fizycznego. Równocześnie z nauką na kompletach dla ochrony przed wysyłką na roboty do Niemiec uczęszczam do szkół legalnych: są to Kursy Przygotowawcze do Szkół Zawodowych II Stopnia (1940 - 1942), a następnie w Warszawie technikum o kierunku mechanicznym (1942 - 1943) i budowlanym (1943 -1944). Na początku roku 1942 zapadam na ciężki dur brzuszny. W roku szkolnym 1942 - 1943 zostaję jako uczeń równocześnie obowiązkowo zatrudniony w charakterze praktykanta w Składnicy Sprzętu Pożarniczego w Grodzisku Maz.
1938
Od początku okupacji myślę o tym, by włączyć się do tworzącego się podziemia. Jako harcerz (73 MDH w Grodzisku Maz.) zgłaszam się do mego drużynowego, hm Gustawa Studzińskiego (ps. „Powała”), organizującego w Grodzisku Szare Szeregi i na jego ręce składam w styczniu 1941 r. przyrzeczenie, przyjmując pseudonim „Pionier”. Na jego polecenie organizuję podległy sobie zastęp, wraz z którym zostaję we wrześniu 1942 r. skierowany przez „Powałę” do zadań WiSS (Wywiad - Informacja Szarych Szeregów); w tym celu nawiązuję kontakt i współpracę w Warszawie z hm „Firlejem” (Zygfryd Linda), aż do jego aresztowania wiosną 1943 r. Po rozległym uderzeniu Gestapo 2 października 1942 r. w struktury „Ula Puszczy” (Mazowiecka Chorągiew Sz.Sz.) oraz ucieczce „Powały” przed aresztowaniem komendę Hufca Grodzisk - Milanówek („Grochów” - „Milion”) przejmuje „Mścisław” (Jan Szymaniak), który mianuje mnie swoim zastępcą. Od 1 lipca 1943 r. jestem już dowódcą zorganizowanej przez siebie drużyny. Po ukończeniu kursu „Za lasem” mianowany zostaję 15 sierpnia 1943 r. podharcmistrzem. Niezależnie od Szarych Szeregów równocześnie w roku szkolnym 1942 - 1943 biorę udział w Warszawie w Grupach Katolickich, na czele których stoi dr Włodzimierz Okoński. Przyjęty we wrześniu 1943 do Szkoły Podchorążych „Agrykola” kończę ją i uzyskuję stopień kaprala podchorążego 5 maja 1944r. Jeszcze wcześniej - 28 grudnia 1943 r. zostaję mianowany komendantem Grup Szturmowych na obszarze Hufca „Milion”, któremu poza moją drużyną w Grodzisku podlegać mają GS w Milanówku, Brwinowie i Międzyborowie.
1942
Drużyna grodziska GS, która rozrosła się już w pluton, weszła od kwietnia 1944 r. w struktury Obwodu „Bażant” Armii Krajowej jako jego pluton 31 ze mną jako jego tymczasowym dowódcą, a pełnione przez nią zadania w zakresie wywiadu wojskowego podporządkowane zostały Komendzie Obwodu. Pod Milanówkiem 30 lipca 1944 r. przeszedłem i ja mój „chrzest ogniowy”. W starciu z patrolem Wehrmachtu ginie dwu moich chłopców („Konar” i „Kmicic”) i czterech Niemców, którzy padli z mojej ręki, wychodzę cało. W ramach akcji „Burza” uczestniczę wraz ze swym plutonem w koncentracji w lasach skulskich 2 - 4 sierpnia 1944 w ramach kompanii powstańczej por. „Ostoji”. Po jej rozwiązaniu powracam z moim plutonem do konspiracji.

Okres po wojnie (1945 - 1947)

1945
Zgodnie z ostatnim rozkazem gen. „Niedżwiadka” z 19 stycznia 1945, rozwiązującym po wejściu wojsk sowieckich Armię Krajową, i ja rozwiązałem mój pluton, zdając przy tym niewielką część posiadanej przez nas broni. Jednakże wkrótce potem - w sytuacji powstałej po podstępnym aresztowaniu 16 przywódców Polski Podziemnej - powracam z całym niemal oddziałem do konspiracji, przyjmując pseudonim „Krzysztof”. Szukając kontaktów z wyższym dowództwem i innymi ośrodkami „drugiej konspiracji” staraliśmy się przed zapowiedzianą w układzie jałtańskim konfrontacją wyborczą odpowiednio kształtować nastroje społeczne, nie cofając się przed ograniczonymi akcjami zbrojnymi (np. próba zdobycia nocą z 2 na 3 maja posterunku MO w Radziejowicach). W czerwcu 1945 r. przebywający w lasach młochowskich nasz oddział rozbił wysłaną przeciw niemu z grodziskiego PUBP grupę operacyjną (jej dowódca Wacław Domański zginął, jeden z funkcjonariuszy został ranny, jeden przeszedł na naszą stronę i po złożeniu przysięgi powrócił do PUBP jako nasza wtyczka; por. J. Zabłocki, "Kawałki pociętego sztandaru). Rozpoczęły się aresztowania członków mojego oddziału (o Grupie „Krzysztof” por. ponadto: „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944 – 1956”, IPN Warszawa – Lublin 2007, s. 234-235; „Sowieckiemu zniewoleniu NIE. Harcerska druga konspiracja”, Warszawa 2005, s. 114-129).

Na czas ostrzeżonemu udaje mi się uniknąć aresztowania i ścigany przybieram fałszywe nazwisko Jan Grabowski. Pod tym nazwiskiem ukrywam się od lipca do października 1945 r. w Puszczy Kampinoskiej, a następnie w Krakowie, gdzie decyduję się rozpocząć jesienią 1945 r. studia na wydziale Prawa UJ. Zmuszony wskutek zmiany nazwiska złożyć powtórnie egzamin dojrzałości, czynię to w charakterze eksternisty 21 listopada 1945 r. (tym razem w zakresie 8-letniego gimnazjum humanistycznego dawnego typu) przed Państwową Komisją Egzaminacyjną przy VI Państwowym Liceum i Gimnazjum w Krakowie. Jesienią 1945 r. wstępuję do Akademickiego Koła Młodzieży Wiejskiej („Wici”), wraz z którym biorę udział w uroczystym pogrzebie Wincentego Witosa. A także do Kręgu Starszoharcerskiego „Watra” przy krakowskiej Komendzie Chorągwi Z.H.P. Po demonstracjach antyrządowych w Krakowie 3 maja 1946 r. zostaję wraz z dużą grupą studentów z II Domu Akademickiego aresztowany. Co gorsza – zatrzymani zostali także trzej ukrywający się u mnie chłopcy z Grupy „Krzysztof” („Wiarus”, „Gustaw” i „Borowicz”); na szczęście udało się im już przy pierwszej selekcji uzyskać zwolnienie. Przewieziony do koszar KBW na Zakrzówku, a następnie WUBP na Placu Inwalidów w Krakowie, zostaję z moimi fałszywymi papierami poddany przesłuchaniom. Nierozpoznany, zostaję po kilku dniach z dużą grupą innych zwolniony. Po ogłoszeniu w lutym 1947 r. amnestii ujawniam się 7 marca w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie (Zaświadczenie nr 12331 - WUBP w Warszawie), a po mnie pozostali ścigani członkowie grupy „Krzysztof”. Z tą chwilą powracam do swego prawdziwego nazwiska (Książeczka legitymacyjna z adnotacją o zmianie nazwiska - Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego).

Okres lat 1947 - 1956

1949
28 czerwca 1948 r. biorę w Czchowie nad Dunajcem ślub z Krystyną Agnieszką Skarżyńską. Rodzą się kolejno dzieci: Krzysztof Jan (w Krakowie 30 lipca 1949 r), Jadwiga (w Krakowie 1 marca 195l r), a po przeniesieniu się nas w sierpniu 1952 r. pod Warszawę - Wanda Julia (w Milanówku 20 sierpnia 1952 r). i Maciej Stanisła, w Warszawie 4 kwietnia 1959 r. (zdjęcia rodzinne).

Moje studia na wydziale prawa UJ zostały uwieńczone dyplomem z 9 listopada 1949 r. z tytułem magistra prawa. Równocześnie w latach 1946 – 1948 studiowałem Szkołę Nauk Politycznych przy Wydziale Prawa UJ, zaliczając dwa pierwsze lata; biorąc pod uwagę rozwój sytuacji politycznej w kraju, z kontynuowania studiów na trzecim roku zrezygnowałem. W to miejsce w roku akademickim 1948 – 1949 studiowałem na Wydziale Humanistycznym UJ socjologię. W roku 1949 – 1950 uczestniczyłem w seminarium prof. dr Stefana Grzybowskiego, rozpoczynając pod jego kierunkiem doktorat z historii prawa pracy i związków zawodowych w Europie. Praca ta została wszakże wkrótce przerwana wprowadzeniem nowych procedur, uzależniających nadawanie doktoratów od opinii ZMP i PZPR.
Po ujawnieniu się i powrocie do prawdziwego nazwiska nie zaprzestaję działalności w ZHP. W krakowskim Kręgu Starszoharcerskim „Watra” zostaję przybocznym drużynowego, a w latach 1947 - 1948 pełnię nadto funkcję drużynowego 43 KDH przy gimnazjum OO Pijarów w Rakowicach (Kraków). Próbuję również pisać w prasie harcerskiej. Jeszcze pod nazwiskiem Jan Grabowski, jesienią 1946 r, ukazuje się pierwsza moja publikacja w tygodniku „Młoda Rzeczpospolita” w Krakowie. Od początków 1948 r. sytuacja w kraju gwałtownie zmienia się wszakże na gorsze. Cenzura zaostrza się i autorowi o takich poglądach jak moje pozostaje jedynie prasa katolicka, gdzie margines niezależności jest nieco większy. Toteż przyjmuję propozycję stałej współpracy z działem „Życie Akademickie” w dzienniku „Słowo Powszechne”, występując indywidualnie lub pod zbiorowym pseudonimem Jerzy Stokowski. Publikuję też w „Dziś i Jutro” (pod zbiorowym pseudonimem Krzysztof R.Gawor lub własnym pseudonimem Karol Zajczniewski) oraz w „Tygodniku Powszechnym”. W lipcu i sierpniu 1948 r. - jako słuchacz wykładów prof. Jana Wolskiego o spółdzielczości pracy i sympatyk reprezentowanego przezeń kierunku – zgłaszam się wraz z żoną na dwumiesięczną praktykę w powstałej na Wybrzeżu wielkiej Spółdzielni Pracy „Portowiec”, skupiającej 3.000 robotników portowych Gdańska i Gdyni. W ostatniej dekadzie sierpnia tego roku biorę udział w obozie młodych publicystów katolickich, zorganizowanym przez redakcję „Dziś i Jutro” w Rowach koło Słupska; obóz ten dał mi możliwość poznania tego środowiska i jego przywódców na czele z Bolesławem Piaseckim. W roku 1949 - na propozycję redakcji „Dziś i Jutro” – podejmujemy się z Zygmuntem Skórzyńskim i grupą krakowskich kolegów wydawać w ramach tego tygodnika naszą comiesięczną wkładkę „Etap” pod warunkiem jej szerokiej autonomiczności wobec redakcji „Dziś i Jutro”. Pogarszające się ustawicznie ogólne warunki polityczne w kraju sprawiają wszakże, że po kilku miesiącach autonomiczna wkładka „Etap” nie mogła się dalej ukazywać. Zamknięte zostają również przed nami dotychczasowe możliwości działania w spółdzielczości pracy.Wobec równoczesnego uniemożliwienia doktoratu, a także planowanej pracy na UJ lub w resortowym Instytucie Pracy, czuję się zmuszony od 1 marca 1950 r. przyjąć pracę w „Słowie Powszechnym” jako redaktor krakowski tego dziennika (a od września kierownik jego oddziału krakowskiego). W tym również czasie, w kwietniu 1950 r, środowisko „Dziś i Jutro” deleguje mnie w skład Zarządu Głównego powstającego wówczas Zrzeszenia Studentów Polskich.
Następuje w kraju ważne wydarzenie, jakim jest podpisanie 14 kwietnia 1950 roku porozumienia między rządem a Episkopatem Polski, w czym pewną rolę odegrał Bolesław Piasecki. Poczuwając się i dalej do odpowiedzialności za utrzymanie tego porozumienia jako właściwego dla Polski modelu ułożenia stosunków między Kościołem a komunistycznym państwem zwraca się on do szerszego kręgu katolików świeckich z apelem o budowanie „bazy porozumienia”. To sprawia, iż decyduję się wstąpić od jesieni do Zespołu Centralnego środowiska „Dziś i Jutro”. Jednakże w końcu czerwca 1950 r. wybucha niespodziewanie wojna w Korei, która gwałtownie zaostrza sytuację międzynarodową grożąc przekształceniem się w trzecią wojnę światową. W powstałej sytuacji – nie wycofując się z danego przez siebie przyrzeczenia, a nawet rozszerzając akces do środowiska „Dziś i Jutro” o moich najbliższych krakowskich współpracowników (Wojciecha Wieczorka, Rudolfa Buchały i Tadeusza Myślika) - postanawiam równocześnie z tym akcesem utworzyć wraz z nimi półkonspiracyjną grupę samokształceniową. Nazwana przez nas „jaczejką” składała się z osób, mających do siebie bezwzględne zaufanie a celem jej było wspólne obserwowanie i analizowanie dalszego rozwoju wydarzeń oraz wspólne określanie tego co zgodnie z naszym systemem wartości powinniśmy w zmieniającej się sytuacji robić. Istotne znaczenie miała w tych sprawach konsultacja z osobami, cieszącymi się u nas intelektualnym i moralnym autorytetem jak redaktorzy „Tygodnika Powszechnego” czy niektórzy księża. Wśród tych ostatnich szczególną rolę odegrały na przełomie lat 1949 - 1950 moje osobiste relacje z ks. Karolem Wojtyłą, ówczesnym wikariuszem w parafii św.Floriana i duszpasterzem akademickim. W ten sposób – początkowo nie zdając sobie jeszcze z tego sprawy – stworzyliśmy przesłanki dla dojrzewania wewnątrz Zespołu Centralnego „Dziś i Jutro” przyszłej „frondy”. Wiosną 1951 r. poufnie ujawniliśmy istnienie naszej „jaczejki” Tadeuszowi Mazowieckiemu, podówczas bliskiemu nam członkowi kierownictwa środowiska „Dziś i Jutro”, ustanawiając z nim, a także innymi przyszłymi „frondystami” (Zygmuntem Drozdkiem, Ignacym Rutkiewiczem i Stefanem Bakinowskim) wzajemne współdziałanie. Tym sposobem utworzyliśmy wewnątrz kierowanego przez Bolesława Piaseckiego środowiska „Dziś i Jutro” zwarty zespół, kierujący się własnym systemem wartości. W roku 1952 zostaję za moją publicystykę wyróżniony Nagrodą Młodych im. Włodzimierza Pietrzaka. Tegoż roku zostaję również członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Na szczęście wojna w Korei nie przerosła – jak można się było obawiać – w trzecią, tym razem nuklearną, wojnę światową. W sierpniu 1952 r. na żądanie Piaseckiego (ale i zgodnie z mymi własnymi planami) przeniosłem się z rodziną do Warszawy. Nie chcąc stwarzać sytuacji zależności odmówiłem mu przyjęcia służbowego mieszkania i postanowiłem zamieszkać w domu mych rodziców w Grodzisku Mazowieckim. Objąłem teraz stanowisko naprzód kierownika działu krajowego w redakcji „Słowa Powszechnego” a od września 1953 r. - inspektora powstającej wówczas Komisji Duchownych i Świeckich Działaczy Katolickich przy Froncie Narodowym na obszar województw gdańskiego, koszalińskiego, szczecińskiego, poznańskiego i zielonogórskiego. W wyborach do rad narodowych w 1954 r. z własnej woli a z rekomendacji „Pax”-u wszedłem do Miejskiej Rady Narodowej mego rodzinnego Grodziska Mazowieckiego. 
5 marca 1953 r. zmarł Stalin, ale – wbrew nadziejom – nie poprawiło to sytuacji w ZSRR i bloku komunistycznym, ale przeciwnie zdawało si ją pogarszać. Wyraziło się to w Polsce w gwałtownym kryzysie stosunków z Kościołem i uwięzieniu 25 września 1953 r. Prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Oznaczało to kres dotychczasowych aspiracji mediatorskich „Pax” (tak zaczęto nazywać środowisko „Dziś i Jutro”), który stał się odtąd władzom mniej potrzebny. Komunistyczne władze zamiast samodzielnego sojusznika o własnych ambicjach wolały mieć prostą i posłuszną „transmisję” swoich wpływów na biskupów i duchowieństwo, a rolę taką spełniali znacznie lepiej służalczy „księża – patrioci”. Zakres naszych dotychczasowych rozbieżności z Bolesławem Piaseckim i jego koncepcjami na przyszłość powiększał się. Wzrósł on jeszcze bardziej gdy wyszło na jaw, że Piasecki nie podziela naszych nadziei, wiązanych z nowymi „odwilżowymi” tendencjami, jakie ujawniły się w PZPR po ucieczce pułkownika Światło i kompromitacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Zaczęliśmy jako „fronda” poważnie rozważać wystąpienie ze środowiska „Pax” (powtarzam: ze środowiska „Pax” a nie - jak to się czyta w niektórych publikacjach - ze Stowarzyszenia „Pax”, bo członkiem tego Stowarzyszenia, w owym czasie bardzo elitarnego, nikt z nas nigdy nie był). Kolejnym impulsem do takiego kroku stało się dla nas w czerwcu 1955 r. orzeczenie watykańskiego Świętego Officjum, potępiające książkę Piaseckiego „Zagadnienia istotne” oraz tygodnik „Dziś i Jutro”. Napięcie między nami a Piaseckim rosło. Po akcji przesłuchania przez kierownictwo „Pax” podejrzanych o „bunt” członków „frondy” w nocy z 10 na 11 sierpnia 1955 r. („noc świętej Zuzanny”, mającej wszystkie cechy metod policyjnych, Rubikon został przekroczony. „Fronda” opuściła „Pax”.
Okres po odejściu z „Pax”-u należał do najtrudniejszych w moim życiu. Podobnie dla moich kolegów. Utraciliśmy wszyscy pracę a przy obowiązującej wówczas w PRL zależności każdorazowego zatrudnienia od zgody czynników politycznych uzyskanie nowej pracy przez długi czas nie było możliwe. Stawiało to każdego z nas - zwłaszcza tych, którzy mieli na utrzymaniu rodziny - w położeniu krytycznym. Co do mnie - uniemożliwiano mi zatrudnienie gdziekolwiek aż do 1 czerwca 1956 r. Dopiero wtedy dzięki wytrwałym staraniom w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich udało mi się uzyskać zgodę na zatrudnienie mnie w charakterze redaktora działu krajowego w nowopowstającym miesięczniku ilustrowanym „Nasza Ojczyzna”, wydawanym przez Towarzystwo Łączności z Wychodźstwem „Polonia”.
Na szczęście ogólna sytuacja w kraju wydawała się zmierzać ku lepszemu dzięki stopniowemu wzmacnianiu się tendencji „odwilżowych” w partii i społeczeństwie. Rzecznikami tych tendencji były od sierpnia 1955 r. w szczególności dwa ośrodki - redakcja „Po prostu” i Klub Krzywego Koła, z którymi my „frondyści” nawiązaliśmy kontakt. Niezwykle doniosłe znaczenie miał dla dalszego rozwoju wydarzeń referat Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR a następnie zgon Bolesława Bieruta. By zalążkom naszego własnego środowiska zapewnić jakąś legalizację wiosną 1956 r. utworzyliśmy z członków i sympatyków „frondy” wieloświatopoglądowy Klub Okrągłego Stołu, który w kwietniu przystąpił do świeżo powstałego Krajowego Ośrodka Współpracy Klubów Inteligencji, a ja jako prezes Klubu wszedłem w skład pięcioosobowego sekretariatu tego Ośrodka. Z jego upoważnienia, w imieniu zrzeszonych w nim ponad dwustu klubów inteligencji, w dniach obradującego w październiku 1956 r. VIII Plenum KC PZPR, przyszło mi wyrazić na wielkim wiecu na Politechnice warszawskiej nasze poparcie dla nowego kierownictwa partii z Władysławem Gomułką i dla jego programu odnowy życia w Polsce.

Okres lat 1956 - 1967

1956
Okres od października 1956 r. jest bardziej znany i przynosi więcej informacji o mojej biografii dzięki moim „Dziennikom”, obejmującym lata 1956-1986. Przy aktywnym udziale „frondy”, a także środowiska dawnego „Tygodnika Powszechnego” i przedstawicieli KUL – powstaje jeszcze w październiku w Warszawie pod przewodnictwem Jerzego Zawieyskiego Ogólnopolski Klub Postępowej Inteligencji Katolickiej, którego jestem współzałożycielem i współorganizatorem. W Klubie tym, który po rejestracji jako stowarzyszenie w roku 1957 przyjął nazwę Klubu Inteligencji Katolickiej i został terytorialnie ograniczony do m. St. Warszawy, sprawuję funkcję członka Zarządu przez pięć kolejnych rocznych kadencji w okresie 1960 - 1965 oraz w kadencji 1968 - 1969. Równocześnie jestem autorem koncepcji finansowania inicjatyw społecznych i wydawniczych katolików poprzez własną działalność gospodarczą oraz pierwszym prezesem Zarządu w latach 1957 - 1959 powołanej w tym celu spółki z o.o. „Libella” (później Centrala Wytwórczo-Usługowa „Libella”; a potem w latach 1959 - 1970 pierwszym przewodniczącym jej Rady Nadzorczej. Jestem nadto współzałożycielem i redaktorem miesięcznika „Więź” w latach 1957 - 1961, a od roku 1961 zastępcą jej redaktora naczelnego. Tę ostatnią funkcję składam jednak jesienią roku 1962 w wyniku rosnących różnic w kwestii dalszej linii politycznej, a następnie otwartego konfliktu z Tadeuszem Mazowieckim. To staje się przyczyną głębokiego kryzysu w środowisku „Więzi” i mego przejściowego wycofania się na jego margines.
W tej sytuacji, gdy stawała niejako pod znakiem zapytania obrana dotąd droga, a wraz z nią moje dotychczasowe plany życiowe, miały miejsce trzy ważne wydarzenia. Po pierwsze - po upływie trzynastu lat - powracam do wcześniejszych rozważań nad podjęciem pracy naukowej i postanawiam przystąpić poraz wtóry do prac nad doktoratem, obecnie z historii filozofii. Na podstawie uchwały Rady Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego z 19 marca 1963 r. otwieram pod kierunkiem prof. Leszka Kołakowskiego przewód doktorski na temat „Osoba i świat rzeczy w personalizmie Emanuela Mounier”. Dzięki przyznaniu mi na ten cel przez Association des Amis d’Emmanuel Mounier stypendium wyjeżdżam w lutym 1967 r. na miesiąc do Francji dla rozpoznania zawartości tamtejszych bibliotek i nawiązania kontaktów naukowych. To moje zamierzenie doktorskie, choć już dość zaawansowane, nie może jednak znowu dojść do finału z przyczyn politycznych. A to wskutek likwidacji po zajściach marcowych 1968 r. Wydziału Filozoficznego UW i wyjazdu prof. Kołakowskiego zagranicę.
Drugim, jeszcze ważniejszym dla mnie wydarzeniem było zapoczątkowanie wraz z audiencją z 4 maja 1962 r. moich osobistych kontaktów z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, Prymasem Polski, które - dzięki jego zainteresowaniu i inicjatywie - będą trwały nieprzerwanie aż do jego śmierci. Właśnie stosunek do Prymasa Polski i jego linii duszpasterskiej obrony Kościoła i narodu był jedną z głównych przyczyn rosnących rozbieżności między mną i Tadeuszem Mazowieckim oraz innymi działaczami ruchu "Znak"; wyszło to już na jaw przy rzymskiej „Opinii” Stanisława Stommy z roku 1963. Bliższe poznanie kardynała Wyszyńskiego i jego osobiste wobec mnie zaufanie umożliwiło mi prowadzenie z nim dialogu przez kolejne okresy dziejów PRL, dostarczając mi cennej inspiracji intelektualnej i duchowej. Miało to doniosłe znaczenie dla dojrzałego wyboru przeze mnie dalszej drogi jako dla katolickiego intelektualisty i polityka. Szczególną szansę stworzyła mi jako korespondentowi „Więzi” możliwość obserwowania z bliska prac Soboru Watykańskiego II w latach 1963 - 1965. Swoją tam obecność wykorzystałem nie tylko dla publikacji sprawozdawczych w miesięczniku, ale i dla napisania przeze mnie książki o konstytucji pastoralnej „Gaudium et Spes”
Możliwość stałego konsultowania się z Prymasem Polski okazała się niezwykle cenna również dla mojej pracy poselskiej, która była trzecim bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem tego okresu. W roku bowiem 1965 - na miejsce Stefana Kisielewskiego, który miał już dość posłowania - Zespół „Więzi” i Zarząd KIK w Warszawie (każdy większością głosów) wysuwają jako kandydata w wyborach do Sejmu IV kadencji mnie. Wybrany posłem z okręgu częstochowskiego w czerwcu 1965 r. wchodzę w skład pięcioosobowego Koła Poselskiego „Znak” pod przewodnictwem Stanisława Stommy. Pracuję w sejmowych komisjach Budownictwa i Gospodarki Komunalnej oraz Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy. Moje pierwsze przemówienie na plenum Sejmu ma miejsce 13 grudnia 1965 r.
W roku 1957 wyjeżdżam po raz pierwszy zagranicę, uczestnicząc wraz z kilkuosobową grupą członków KIK w międzynarodowym obozie młodzieżowym na wyspie Port Cros (Francja). W ślad za tym następują inne moje wyjazdy zagraniczne: do Włoch (w latach 1958, 1963, 1964, 1965), Francji (1960 i 1967) i Szwecji (1961).
1962

4 kwietnia 1959 przychodzi na świat w Warszawie jako czwarte moje dziecko syn Maciej Stanisław. W maju 1962 r. przenosimy się z całą rodziną z Grodziska Maz. do Warszawy i zamieszkujemy w mieszkaniu spółdzielczym przy ul. Sady Żoliborskie 5 m.8.

W początku roku 1966, wykorzystując poprawę klimatu w oficjalnym stosunku władz wobec Armii Krajowej, decyduję się wstąpić do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, dotąd zamkniętego przede mną jako uczestnikiem powojennego podziemia antykomunistycznego.

Okres lat 1967 - 1980

Nie chcąc przeciągać długotrwałego sporu wewnątrz „Więzi” i w całym ruchu „Znak”, gdzie coraz wyraźniej rysują się dwie odmienne orientacje – skłaniam się do wyodrębnienia się ze zdominowanego przez wpływy „minimalistów” ruchu „Znak” i utworzenia wewnątrz niego nowego autonomicznego środowiska, pozwalającego na realizowanie w nim zadań uznanych przeze mnie i moich zwolenników za ważne i potrzebne. Toteż w kwietniu 1967 r. – w porozumieniu z zainteresowanymi środowiskami – tworzę Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych przy Klubie Inteligencji Katolickiej w Warszawie i redakcji „Więzi” (ODiSS). Jego zadaniem jest studiowanie i upowszechnianie w kraju posoborowej katolickiej myśli społecznej. Moja inicjatywa powołania ODiSS spotyka się z wyrazami uznania ze strony Prymasa kard, Stefana Wyszyńskiego w jego liście z 20 czerwca 1968 r.
Uformowanie się ODiSS czerpało również swoje korzenie z największej po okresie stalinowskim konfrontacji komunistycznego państwa z Kościołem w roku 1966, która miała miejsce w roku 1966 w związku z Millenium Chrztu Polski. Jeżeli Kościół pod przewodnictwem Prymasa Polski w konfrontacji tej nie ugiął się i tę najcięższą (i już ostatnią w takiej skali) próbę budowy w naszym kraju totalizmu pomyślnie przetrwał, to zawdzięczał to swemu głębokiemu zakorzenieniu w życiu narodu i jego kulturze. Rzeczywistość przyznawała więc słuszność duszpasterskiemu programowi kardynała Wyszyńskiego i jego strategii wbrew temu, co mu doradzali „minimaliści”. W naszym przekonaniu ukazała ona konieczność większej niż dotąd konsolidacji sił katolickich wokół Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego i dostosowania do jego strategii przetrwania Kościoła i narodu również całej taktyki politycznej „Znaku”. Stanowiska w tej sprawie były wszakże w tym ruchu podzielone. W obliczu ważnych wydarzeń roku 1967 (wojna na Bliskim Wschodzie) i 1968 (wypadki marcowe w Polsce i interwencja wojskowa Paktu Warszawskiego w Czechosłowacji) zobowiązywało to jednak wszystkie środowiska „Znaku” do zaznaczania nazewnątrz jedności. Jej przykładem była podpisana wspólnie przez wszystkich pięciu posłów „Znaku” (Stomma, Łubieński, Mazowiecki, Zabłocki i Zawieyski) interpelacja do Premiera z 11 marca 1968 r, która wywołała w Sejmie zmasowany atak na nasze Koło. W tym ciężkim czasie znalazło ono bardzo istotne wsparcie moralne u Prymasa, choć nie podzielał on defetystycznych ocen niektórych posłów i działaczy, proponujących demonstracyjne złożenie mandatów i wycofanie się z Sejmu. Przeciwnie – przekonywał, iż Koło jest potrzebne i zachęcał je do wytrwania.

2 listopada 1970 r. spada na mnie i na moją rodzinę bolesny cios - tragiczna śmierć mojej córki Jadwigi, wówczas 19-letniej studentki socjologii na UW, która zginęła w wypadku samochodowym

ODiSS zaczyna wydawać od września 1969 r. własny dwumiesięcznik (od maja 1976 r. miesięcznik) „Chrześcijanin w Świecie - Zeszyty ODiSS”. Jestem początkowo jego redaktorem naczelnym (wrzesień - listopad 1969 r), a następnie przewodniczącym kolegium redakcyjnego.
Równocześnie zacieśniają się więzi jego współpracy z emigracyjną ekipą Stronnictwa Pracy w Rzymie pod przywództwem Karola Popiela i Konrada Sieniewicza. A poprzez nich z przedstawicielami zachodnioeuropejskich partii i europejskich struktur chrześcijańsko-demokratycznych. Po zorganizowaniu przez ODiSS międzynarodowego spotkania w Nieborowie w roku 1973 doprowadzam do powołania stałej konferencji europejskiej „Dialogue et Cooperation” („Dialog i Współpraca”), której jestem współprzewodniczącym jako reprezentant strony polskiej. W tym charakterze przygotowuję i realizuję dalsze jej kolejne spotkania (Bruksela 1975, Katowice 1978, Paryż 1979, Częstochowa 1981).
W sprawującym nad organizacjami katolickimi nadzór Urzędzie do Spraw Wyznań na czele z Aleksandrem Skarżyńskim zorientowano się w pewnym momencie, że ODiSS - rozpoczynając pracę jako komórka usługowa wobec warszawskiego KIK i „Więzi” - stopniowo ale konsekwentnie dąży w ruchu „Znak” ku pozycji suwerennego i równoprawnego z innymi podmiotu. Od roku 1969 występuje już pod nazwą Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych, bez zaznaczania związku z obu tymi środowiskami. Ewolucja ta odbywa się bez zabiegów u naczelnych władz o odpowiednią koncesję, ale via facti, metodą faktów dokonanych. W efekcie wyrażał ODiSS aspiracje do wyobcowania się z czasem z ruchu „Znak” i stania się w PRL „czwartym” (obok Pax, ChSS i „Znaku”) ugrupowaniem politycznym katolików. Do tego władze nie chciały dopuścić. Tymbardziej, że rysujący się perspektywicznie jego program zawierał trzy kontrowersyjne postulaty, które ODiSS odsłaniał stopniowo, sondując reakcje władz i granice, do jakich można się posunąć. Były to:
1) zbliżenie i współdziałanie z Prymasem Polski, kard. Stefanem Wyszyńskim;
2) odbudowa zniszczonego przez komunistów po wojnie katolicyzmu społecznego w Polsce;

3) tworzenie przesłanek dla reaktywowania w przyszłości w kraju stronnictwa chrześcijańsko-demokratycznego.
Za szczególnie niebezpieczny uznano ów postulat trzeci, zaprezentowany przeze mnie w przemówieniu sejmowym z 14 grudnia 1973 r. w kontekście upływającej właśnie 25 rocznicy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i wynikających z niej dla życia polskiego postulatów. W następstwie tego uniemożliwiono nam w pierwszej chwili wszelkie kontakty zagraniczne i zaczęto blokować działalność w kraju. Zawisła też groźba nad samym istnieniem ODiSS. Odkryto, iż działa on od początku jako środowisko polityczne bez formalnego do tego upoważnienia w postaci udzielonej na to przez władze koncesji. Co więcej – o taką koncesję świadomie nie chce zabiegać, tworząc w ten sposób niebezpieczny na przyszłość precedens dla innych.

Należało nam więc - nie wycofując się ani nie odwołując nic z tego, co zostało publicznie powiedziane - to zagrożenie przetrwać. Właśnie w tym czasie – a więc po moim grudniowym przemówieniu w Sejmie z 1973 roku - powołany zostaję jako jedyny dotąd poseł katolicki wskład Komisji „Iustitia et Pax” Episkopatu Polski na kadencję 1975 – 1980.

Wybrany też zostaję wiceprzewodniczącym Rady Naczelnej w Towarzystwie Przyjaciół KUL. W sposób paradoksalny ocaliło ODiSS właśnie to, że był wysoko notowany w Episkopacie. Ekipa Gierka nie mogła likwidować nas jako środowisko lojalne wobec Prymasa w sytuacji, gdy ona sama planowała dokonać zwrotu i odejścia od dotychczasowej represyjnej wobec Wyszyńskiego polityki. A że to planowała okazało wkrótce jej zachowanie się w roku 1976 z okazji 75-lecia jego urodzin.

W tymże roku 1976 w warszawskim KIK i w całym ruchu „Znak” dochodzi do głębokiego kryzysu wewnętrznego, który zbiega się z sejmowymi poprawkami w konstytucji PRL i kontrowersyjną kwestią samolikwidacji Koła Poselskiego. W obu tych sprawach staramy się zająć takie stanowisko, które znajdzie aprobatę Prymasa. W sprawie pierwszej solidaryzujemy się z jego zastrzeżeniami, ale po złagodzeniu pierwotnej wersji poprawek nie widzimy już konieczności dalszego manifestowania sprzeciwu; w drugiej – podobnie jak on – jesteśmy zdecydowanie przeciwni samolikwidacji Koła; przeciwnie - właśnie teraz, w warunkach zbliżającego się wielkiego kryzysu gospodarczo-społecznego w Polsce, wydaje się ono szczególnie w Sejmie potrzebne. W wyniku różnicy stanowisk występuję wraz z grupą działaczy z szeregów warszawskiego KIK. Udzielając wsparcia nowemu Kołu Poselskiemu „Znak”, w którym mamy teraz większość, zakładamy w lipcu 1976 r. własny Polski Klub Inteligencji Katolickiej, którego prezesem jest Konstanty Łubieński. Po jego śmierci we wrześniu 1977 r. obie jego funkcje – przewodniczącego Koła Poselskiego i prezesa PKIK obejmuję ja. W tej sytuacji zastają mnie wielkie historyczne wydarzenia tego czasu - wybór nowym Papieżem Polaka Jana Pawła II oraz jego pierwsza podróż do Ojczyzny.

1978
W okresie lat 1967 - 1980 odbyłem liczne podróże zagraniczne, a mianowicie do Włoch (1968, 1969, 1971, 1972, 1974, 1975, 1977, 1978 (trzykrotnie), 1979; do Francji (1971, 1973, 1975, 1979); do Belgii, Holandii i Luksemburga (1973, 1974, 1975 (trzykrotnie), 1978 (dwukrotnie); Danii (1973); Anglii (1974); Grecji (1975); Finlandii (1976); Austrii (1975, 1977, 1978); RFN (1969, 1973, 1974, 1980); Stanów Zjednoczonych i Kanady (1977, 1980); ZSRR (1973 (dwukrotnie), 1977). Zestawienie to nie obejmuje moich wyjazdów prywatnych, turystycznych i pielgrzymkowych.

Okres lat 1980 - 1983

Po podpisaniu porozumień rządu ze strajkującymi na Wybrzeżu i uformowaniu się „Solidarności” powstają jesienią 1980 r. warunki bardziej sprzyjające realizacji naszych dalekosiężnych planów. Powracam więc do inicjatywy powołania nowego ogólnokrajowego stowarzyszenia katolików społecznych w więzi z Episkopatem, kilkakrotnie już dotąd przez władze odrzucanej. Mamy już do tego bazę wyjściową w postaci Polskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, który przekształcić teraz chcemy w Polski Związek Katolicko-Społeczny, w swoim statucie ogólnopolski i otwarty nie tylko dla inteligencji ale dla katolików wszystkich zawodów i warstw społecznych, zrzeszających się nie tylko dla dyskutowania ale dla pracy społecznej przekształcającej dzisiejszą rzeczywistość. Mimo oporów i trudności stawianych przez PZPR, na czele której stoi teraz jako I Sekretarz KC Stanisław Kania, uzyskuje Związek wymuszoną ostatecznie w styczniu 1981 r. rejestrację a ja obejmuję funkcję jego prezesa (1981 - 1984). W tym samym czasie uzyskujemy zgodę na wydawanie dwutygodnika społecznego (wkrótce przekształconego w tygodnik) o nazwie „Ład”, którego zostaję redaktorem naczelnym (od listopada 1980 do listopada 1981) a następnie przewodniczącym jego kolegium redakcyjnego (1981 - 1984 i 1987 - 1995).
Bolesną i niepowetowaną stratą dla całego narodu była śmierć kardynała Wyszyńskiego 28 maja 1981 r. Ten mąż opatrznościowy odszedł w chwili, kiedy nad Polską gromadziły się groźne chmury i kiedy był jej najbardziej potrzebny. Szczególnie mocno odczułem jego brak ja sam i środowisko, któremu przewodziłem, ponieważ byliśmy z nim w stałym kontakcie i naszą taktykę polityczną nieustannie poddawaliśmy jego ocenie, dostosowując się do zasadniczych założeń jego dalekosiężnej strategii. Nowym Prymasem Polski mianowany zostaje jego bliski współpracownik, arcybiskup Józef Glemp, z którym od pierwszych chwil nawiązuję współpracę, opartą na zasadach podobnych do tych, jakie mnie łączyły z jego wielkim poprzednikiem. Kontynuuję też bliską i opartą na pełnym zaufaniu współpracę z arcybiskupem Bronisławem Dąbrowskim, Sekretarzem Generalnym Episkopatu Polski.

Od wprowadzenia 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego i ustanowienia WRON linia polityczna naszego ugrupowania ulega istotnej zmianie. Od „selektywnej współpracy”, obliczonej na przyśpieszenie ewolucji ustrojowej, przechodzi ono faktycznie do opozycji. Już na pierwszym po powstaniu „Solidarności” posiedzeniu Sejmu 5 września 1980 r. w swoim przemówieniu oświadczyłem: „Jeżeli pęka więź między władzą a społeczeństwem miejsce naszego Koła, Katolicko-Społecznego Koła „Znak” i całego naszego ruchu jest - i zawsze będzie - ze społeczeństwem, jesteśmy bowiem jego integralną częścią”. Teraz przyszła chwila, gdy należało zaświadczyć wierność tym słowom. Toteż Koło Poselskie PZKS jako jedyne ugrupowanie w Sejmie wyłamało się z jego sztucznej jedności i odmówiło aprobaty dekretów stanu wojennego, wstrzymując się po moim sejmowym wystąpieniu od głosu (25 stycznia 1982 r).
22 marca 1982 r. umiera w wieku 86 lat mój ojciec, Leon Zabłocki.

Delegowany przez Prymasa Józefa Glempa i wyposażony w jego formalne pełnomocnictwa udaję się w kwietniu 1982 r. do Brukseli z misją wynegocjowania z Komisją Wspólnot Europejskich najkorzystniejszego wariantu wykorzystania przyznanej na ręce Kościoła w Polsce pomocy charytatywnej. Tymczasem w kraju sytuacja jeszcze bardziej się zaostrza. Chociaż PZKS po wahaniach wszedł do Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (formacja ta zastąpiła w 1982 r. dawny Front Jedności Narodu) nie zaprzestał domagać się nadal reaktywowania zawieszonych związków zawodowych, a więc „Solidarności”. A gdy projekt nowej ustawy o związkach zawodowych to uniemożliwiła, nasze Koło Poselskie otwarcie opowiedziało się i głosowało przeciw tej ustawie, oznaczającej delegalizację „Solidarności” (8 października 1982 r.). Przypomnieliśmy również prawo katolików do powołania - jeśli uznają to za słuszne - własnego stronnictwa o inspiracji chrześcijańskiej. Nasze stanowisko obszernie uzasadniam w moich sejmowych wystąpieniach. W rezultacie swoją postawą Polski Związek Katolicko-Społeczny przyciąga stopniowo coraz więcej działaczy i całych środowisk „Solidarności” oraz „Solidarności Rolników Indywidualnych”. W dniu 16 listopada 1982 r. jako prezesowi PZKS udziela mi w Rzymie audiencji papież Jan Paweł II.

Okres lat 1983 – 1986. Akcja SB dezintegrowania PZKS

Prowadząc w państwie policyjnym, jakim była PRL, działalność społeczną i polityczną - zwłaszcza w takim wymiarze jak czyniłem to ja - nie sposób było uniknąć styczności ze Służbą Bezpieczeństwa. Okolicznością szczęśliwą dla mnie było już to, że udało mi się styczności tej uniknąć tak długo, bo aż do 1963 r. Wówczas jednak - po utworzeniu IV Departamentu MSW – jakakolwiek aktywność na obszarze katolickim poza kontrolą SB stawała się już praktycznie niemożliwa. Nieuniknione zatem dla działaczy katolickich stawały się inicjowane przez MSW stałe kontakty, zmuszając ich do taktycznej gry w obronie własnych środowisk. 
Dopiero w roku 2001 dowiedziałem się z archiwów IPN, iż rozmówcy moi arbitralnie, bez poinformowania mnie o tym i bez pytania o zdanie, zarejestrowali mnie już „latem roku 1964” jako swojego współpracownika i nadali pseudonim „Zachariasz”. W tej sytuacji wspomniane już moje sejmowe wystąpienie z 14 grudnia 1973 r. nabrało cech nieświadomej mej polemiki z ich zamierzeniami. W reakcji na to wystąpienie ze SB zerwała ze mną wszelkie dotychczasowe kontakty, zablokowano łączność z działaczami chadeckimi zagranicą i zastosowano wobec ODiSS szereg represji.
Do próby „pozyskania” mnie – tym razem autentycznego - powrócili przedstawiciele MSW w roku 1975. Próba ta zlecona im została przez kierownictwo PZPR w związku z przygotowaniami nowych wyborów do Sejmu, w ramach których rozstrzygnąć się miało dalsze istnienie i charakter Koła Poselskiego „Znak”. W wyniku trudnych rozmów ostatecznie 2 września 1975 r. odmówiłem podpisania żądanego „zobowiązania” , składając zamiast niego zredagowane przez siebie jednostronne „oświadczenie”, określające moje „zasadnicze stanowisko polityczne i intencje kierujące moją działalnością”. Wiedząc, iż nic więcej już ode mnie nie otrzyma, SB po wahaniach uznała treść owego „oświadczenia” za rodzaj pozyskania do współpracy i nadała mi pseudonim „Paweł”. Na tle niejednoznacznego interpretowania sensu mego „oświadczenia” wytworzył się w ciągu następnych lat we wzajemnych stosunkach stan niejasności, który każda ze stron pojmowała na swój sposób. Ostateczne wyrejestrowanie mnie z ewidencji operacyjnej nastąpiło 30 listopada 1982 r. a za jego powód podano „nieprzydatność”.
W rzeczywistości owo wyrejestrowanie miało sens głębszy, albowiem SB zrozumiała, że jej długotrwałe zabiegi zmierzające do „pozyskania” mnie i PZKS do współpracy nie mogą przynieść rezultatu, ponieważ nasza zasadnicza opcja ideowa i polityczna - od początku inna - nie ulegnie zmianie. Odkrycie to – choć z takim opóźnieniem dokonane - znalazło wreszcie wyraz w jej dokumentacji. W konsekwencji decyzją Ministra Spraw Wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka założono przeciw mnie i PZKS w styczniu 1983 r. tzw. sprawę obiektową krypt. „Elita”, a następnie w marcu tegoż roku sprawę operacyjnego rozpracowania „Mrowisko”. Oznaczało to skierowanie przeciw PZKS skoordynowanych działań
odpowiednich organów władzy z zewnątrz oraz sterowanej przez SB dywersji wewnątrz samego Związku. Ich celem miała być doszczętna jego dezintegracja i tą drogą pozbawienie go siły i znaczenia jako potencjalnego przeciwnika. Według zamierzeń MSW nie miał być PZKS zlikwidowany, a nawet pozornie powinien pozostawać nadal w łączności z Kościołem, w rzeczywistości jednak miał być pozbawiony suwerenności i podległy kierownictwu wyznaczonemu przez SB i przez nią sterowanemu. Pierwszym krokiem na tej drodze miało być statutowe Walne Zebranie Delegatów PZKS zwołane na 11 czerwca 1983 r. Pozostawiło mnie ono wprawdzie na stanowisku prezesa Zarządu, ale z jego składu (nie bez fałszowania głosów) wyeliminowało wielu mych zwolenników, wskutek czego utraciłem większość. W rezultacie trwającej potem ponad rok walki wewnątrz organizacji udaje się ostatecznie SB w marcu 1984 r. odwołać mnie jako prezesa Zarządu Krajowego i zawiesić w prawach członka PZKS, a tym samym odsunąć od wpływu na dalszą drogę tej organizacji. Po upływie zaś w sierpniu 1985 r. kadencji Sejmu zostaje mi uniemożliwione dalsze kandydowanie na posła.
Do sytuacji w Polsce element nowych nadziei wprowadziła dopiero amnestia roku 1986 i zapowiedź – początkowo dość niejasna – „Okrągłego Stołu”. Był to bez wątpienia refleks głębszych zmian, jakie rozpoczęły się w ZSRR po objęciu kierownictwa KPZR przez Michaiła Gorbaczowa. W porozumieniu z Episkopatem przyjmuję zaproszenie do Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa (1986 - 1989). Uzyskuję w zamian w roku 1987 przywrócenie ODiSS-owi Tygodnika ŁAD, odebranego mu przez cenzurę w roku 1984. Równocześnie środowisko ODiSS formuje się w postaci Stowarzyszenia Krzewienia Katolickiej Nauki Społecznej (1987 - 1996), w którego tworzymy w 1988 r. legalny Chrześcijańsko-Demokratyczny Klub Myśli Politycznej, pojmowany jako zalążek przyszłego stronnictwa. W roku 1988 - korzystając z pewnego odprężenia - udaje mi się też doprowadzić do ostatecznego zakończenia sporu między środowiskami katolickimi wokół „Libelli”. Powstaje pod tą nazwą w wyniku porozumienia wszystkich stron nowe przedsiębiorstwo, którego głównymi współudziałowcami są na równych warunkach ODiSS, Polski Związek Katolicko-Społeczny, „Więź” i Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie, a udziałowcami mniejszymi - kluby inteligencji katolickiej w Lublinie i Poznaniu.
21 października 1987 r. zmarła moja matka, Wanda z Kuplińskich Zabłocka, w wieku 86 lat.
W latach osiemdziesiątych wyjazdów zagranicznych miałem już mniej. Wyjeżdżałem do Włoch (1981, 1982, 1984, 1985, 1986, 1987, 1989); do Belgii, Holandii i Luksemburga (1982); do Austrii (1983). Nie wymieniam podróży prywatnych, turystycznych i pielgrzymkowych.

Rok 1989 i okres późniejszy

W początkach 1989 r. środowisko ODiSS, nie biorąc udziału w Okrągłym Stole, przystąpiło do wznowienia w kraju Stronnictwa Pracy. Dokonane to zostało jednostronnym oświadczeniem z 12 lutego 1989 r., podpisanym przez przedstawicieli emigracyjnego Stronnictwa Pracy oraz Chrześcijańsko-Demokratycznego Klubu Myśli Politycznej w kraju. Cenzura nie pozwoliła na ogłoszenie tego oświadczenia w mediach. W tej sytuacji o reaktywowaniu SP poinformował Sejm poseł Ryszard Bender w swoim wystąpieniu 15 lutego, a przedruk tego wystąpienia w prasie nie mógł już być przez ówczesną cenzurę zakwestionowany.
Zdecydowany wycofać się już z czynnej działalności politycznej nie aspiruję do roli przywódcy wznowionego w kraju SP. Wysuwamy na to miejsce Władysława Siła-Nowickiego. Ja sam pełnię przejściowo funkcję wiceprzewodniczącego Tymczasowego Komitetu Wykonawczego (1989 - 1990). W tym charakterze wraz z przewodniczącym Siła Nowickim reprezentujemy na XVIII Kongresie Democrazia Cristiana w Rzymie (18 - 22 lutego 1989 r.) nowopowstałe stronnictwo i jako jego przedstawiciele zostajemy 22 lutego 1989 r. przyjęci na specjalnej audiencji przez Ojca św. Jana Pawła II. 
Wobec nie uznawania nadal w systemie obowiązującym w PRL Stronnictwa Pracy za partię legalną (komunikat Prokuratury Generalnej z 24 lutego 1989 r.), co uniemożliwia mu udział w przewidzianych na czerwiec wyborach do Sejmu, powołujemy w marcu celem obejścia tej blokady stowarzyszenie pn. Klub Chrześcijańsko-Demokratyczny, który wybiera mnie swoim prezesem. Stronnictwo Pracy zobowiązuje mnie abym jeszcze do „kontraktowego” Sejmu kandydował. Moja kandydatura do Sejmu zostaje wysunięta przez Region NSZZ „Solidarności” w Suwałkach i zgłoszona w kwietniu ogólnopolskiemu Komitetowi Obywatelskiemu; ma wsparcie we wniosku podpisanym przez 25.112 osób z całego kraju.. W innych przypadkach takie zgłoszenia wojewódzkich ogniw „Solidarności” przesądzają o wciągnięciu ich kandydata na listę ogólnokrajową, tutaj jednak procedura ta uległa zablokowaniu przez gwałtowny sprzeciw moich dawnych antagonistów z warszawskiego KIK i korowskiej opozycji. Domagając się zawsze dotąd prawa Polaków do pluralizmu w reprezentowaniu ich w Sejmie, teraz, gdy przychodzi zasadę tę wcielić w życie, nie chcą dopuścić do mojej tam obecności. Toteż startuję w wyborach 4 czerwca 1989 r. jako kandydat niezależny Klubu Chrześcijańsko-Demokratycznego w okręgu Warszawa - Południe. Analogicznie czynią pozostali kandydaci Stronnictwa Pracy. Podobnie jak wszyscy kandydaci niezależni w tych szczególnych wyborach, mających charakter plebiscytu i zdominowanych przez „drużynę Wałęsy”, nie uzyskuję mandatu poselskiego (otrzymuję w swoim okręgu 5.599 głosów).
Jako wiceprzewodniczący TKW Stronnictwa Pracy reprezentuję je na zjeździe bratniego Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego Słowacji (KDH, Bratysława - Nitra luty 1990) i na kongresie Chrześcijańsko-Demokratycznej Unii Europy Środkowej (UCDEC, Budapeszt, marzec 1990).
28 kwietnia 1990 r. odbył się III Kongres Stronnictwa Pracy, na którym nie kandyduję już do Zarządu. Uznając za sprawę nadrzędną i naglącą integrację ugrupowań chadeckich w liczącą się siłę, inicjuję I Polski Kongres Chrześcijańskiej Demokracji, który odbył się 25 maja 1991 r. w Warszawie. Kongres powołał Radę Koordynacyjną Kongresu, do której weszli przedstawiciele Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa „Zjednoczenie”, Chrześcijańskiej Partii Pracy, Klubu Inteligencji Katolickiej z Lublina, Klubu Politycznego „Sierpień 1980”, Koła Demokratów Chrześcijańskich OKP, Partii Chrześcijańskich Demokratów, Polskiego Związku Katolicko-Społecznego, Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji, a z czasem również Polskiego Forum Chrześcijańsko-Demokratycznego.
Z ramienia Polskiego Kongresu Chrześcijańskiej Demokracji uczestniczę w Walnym Zgromadzeniu Chrześcijańsko-Demokratycznej Unii Europy Środkowej (UCDEC) w Warszawie 20-21 czerwca 1992 r, a następnie na XXIV Kongresie Europejskiej Unii Chrześcijańskich Demokratów (UEDC) w Warszawie 21-23 czerwca 1992 r., gdzie wygłaszam przemówienie. Reprezentuję Polski Kongres ChD również na obradach X Kongresu Międzynarodówki Chrześcijańsko-Demokratycznej (IDC) w Brukseli 1-2 marca 1993 r. Stopniowo wszakże - zgodnie z przyjętym postanowieniem - redukuję swoją aktywność, przekazując ją młodszym.
Już od 1984 r. biorę udział w pracach Komisji Środowiskowej Szarych Szeregów jako przewodniczący zespołu historycznego Ula Puszczy (Mazowsze). Uczestniczę w zlocie 50-lecia Szarych Szeregów w Wesołej 23-24 września 1989 r. W kwietniu roku 1990 zgłaszam akces do Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (Okręg Warszawa, Środowisko „Osa” Obwodu „Bażant” w Grodzisku Maz.). Potem 3 listopada 1990 r. przewodniczę Zjazdowi Założycielskiemu Delegatów Stowarzyszenia Szarych Szeregów w Wesołej i na wniosek Stanisława Broniewskiego „Orszy” i zostaję wybrany jednym z wiceprzewodniczących Zarządu Głównego na kadencję 1990-1994. Po jej upływie nie kandydowałem już do władz Stowarzyszenia, natomiast przewodniczyłem jego kolejnym walnym zjazdom w roku 1994, 1998 i 1999. Kierowałem też pracami Podkomisji Harcerskiej Drugiej Konspiracji w ramach Komisji Historycznej Stow. Szarych Szeregów i zorganizowałem Spotkanie Uczestników Harcerskiej Drugiej Konspiracji w Wesołej w październiku 1993 r.
W październiku 1992 r. przystępuję do Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. W roku 1996 Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Katolicko-Społecznego uroczyście przywraca mi członkostwo Związku a kolejny Zjazd w roku 2001 przyznaje mi godność Honorowego Prezesa Związku.
W tym czasie nie oszczędza mnie i mojej rodziny jeszcze jedna bolesna strata. Nasz najstarszy syn Krzysztof, znany żeglarz, który w 1998 r. wypłynął jachtem w samotny rejs dokoła świata, po przepłynięciu trzech oceanów - Atlantyku, Pacyfiku i Indyjskiego - zaginął w Zatoce Adeńskiej. Intensywne poszukiwania jego i jachtu nie dały rezultatu. Z dostępnych poszlak wynikało, że we wrześniu roku 1999 zginął z rąk piratów u wybrzeży Somali.
2000
W stale pogarszającej się sytuacji materialnej ODiSS z końcem roku 1995 przestaje wychodzić tygodnik „Ład” a dalsze wydawanie czasopisma „Chrześcijanin w Świecie” odstąpione zostaje wydawnictwu „Gościa Niedzielnego”. Dotychczas prowadzone przez ODiSS od roku 1972 „Dni Społeczne” miały być decyzją Prymasa kard. Józefa Glempa kontynuowane w ramach Akcji Katolickiej poczynając od I Tygodnia Społecznego w Warszawie w czerwcu 1994 r. Po latach, w roku 2011, wznowiła też przyznawanie Społecznej Nagrody im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego Fundacja „Spes”.
Równocześnie z porządkowaniem i przygotowaniem do wydania moich „Dzienników” kontynuowałem prace nad biografią Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. W konferencji na stulecie jego urodzin, odbywającej się 10 maja roku 2001 (rok ten ogłoszony został przez Sejm RP rokiem jego pamięci) uczestniczę jako jeden z referentów. Wszczęty zostaje w Kościele proces beatyfikacyjny wielkiego Prymasa.
Wydaję poświęconą mu książkę o charakterze biograficznym.W słowie wstępnym do tej książki stwierdzał ówczesny Prymas, kardynał Józef Glemp: „Wiem, że posłuży znakomicie w pracach nad procesem beatyfikacyjnym”. I by mi w dalszych badaniach pomóc umożliwił mi dostęp do źródła tak fundamentalnego jakie stanowią dotąd niepublikowane codzienne zapiski „Pro memoria” prowadzone przez kardynała Wyszyńskiego w latach 1956 – 1981. Rezultatem kilkuletnich nad nimi studiów w latach 2003-2008 stało się moje obszerne opracowanie pt. „Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski. Aspekty społeczne i polityczne jego działalności”, które złożyłem Instytutowi Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie. Przyjmuję zaproszenie ks. prof. dr hab. Piotra Niteckiego do współpracy autorskiej nad zaplanowaną przezeń kilkutomową biografią Prymasa Tysiąclecia ; współpraca ta wszakże po pierwszych dwóch tomach zostaje przerwana na skutek tragicznej śmierci ks. Niteckiego 15 grudnia 2011 r. 
Spółka z o.o. ODiSS po przeprowadzeniu postępowania upadłościowego zostaje wykreślona z rejestru handlowego 19 stycznia 1999 r. Ale jeszcze przedtem ODiSS sp. z o.o. powołał i zgłosił do rejestru handlowego 2 lipca 1990 r. Fundację „Spes” z celem statutowym „wspierania rozwoju myśli chrześcijańsko-demokratycznej oraz ruchu chrześcijańsko-demokratycznego w Polsce w sferze politycznej, społeczno-gospodarczej, kulturalnej i oświatowej”. W fundacji tej sprawowałem w latach 1990 - 2008 funkcję przewodniczącego Rady. W latach 2002 - 2007 r. Fundacja „Spes” była wydawcą czasopisma „Znaki Nowych Czasów”, w którym przewodniczyłem Radzie Redakcyjnej. Od roku 2008 ze względu na wiek i stan zdrowia wycofałem się z wszelkich form społecznej aktywności.