13 września 1957


Fragment „Dzienników 1956 - 1985”, których pierwszy tom został wydany przez Instytut Pamięci Narodowej: Dzienniki 1956-1965 t.1 (IPN, Warszawa 2008).


13 września, piątek

Podobna historia co z cenzurą powtórzyła się dziś, kiedy wraz z Zygmuntem Drozd-kiem udaliśmy się do banku, by redakcji „Więzi” otworzyć konto. Uprzejma pani w okienku przyjmując od nas kwestionariusz, zwróciła uwagę, że nie wypełniliśmy w nim rubryki „jednostka nadrzędna”. Istotnie, nie wypełniliśmy, bo cóż tam moglibyśmy wpisać? Czuliśmy się środowiskiem niezależnym i nie uznawaliśmy za jednostkę wobec nas nadrzędną Klubu Inteligencji Katolickiej, z którego lokalu wprawdzie korzy-staliśmy, ale który z inicjatywą naszą nie miał nic wspólnego. W jeszcze większym stopniu dotyczyło to innych instytucji, społecznych czy państwowych. Toteż odpowie-dzieliśmy sympatycznej pani w okienku, że żadnej jednostki nadrzędnej nie mamy. „To niemożliwe – zdziwiła się. – Jakże można nie mieć nad sobą jednostki nadrzędnej? W naszej rzeczywistości ma ją każdy”. „W takim razie – wyjaśniliśmy – my stanowimy wyjątek”. Zakłopotana urzędniczka poszła po szefa, który nas poprosił do swego gabinetu. „Słyszę, że panowie twierdzą, iż nie posiadacie jednostki nadrzędnej. To niemożliwe, przecież musicie ją mieć. Może Front Narodowy? Może Ministerstwo Kultury? Może Urząd do spraw Wyznań? Może Związek Literatów? Coś tu trzeba wpisać”. „A jednak nie mamy”. Nasz bankowy rozmówca był bliski załamania. Jak można otwierać rachunek bankowy redakcji, która nie dość, że sama nie ma osobowości prawnej, ale jeszcze do tego nie posiada żadnej jednostki nadrzędnej? Z drugiej wszakże strony taka właśnie redakcja zezwolenie na wydawanie pisma otrzymała i zezwolenia tego ignorować nie było można. „Proszę panów – wykrztusił po dłuższej walce wewnętrznej dyrektor – ja wam konto na moją odpowiedzialność otworzę, ale wiedzcie, że odbywa się to nieprawidłowo. I że mogę mieć z tego powodu przykrości”.

Tym razem więc się udało, ale nie można przeciągać struny. Trzeba jak najspieszniej powołać do życia spółkę handlową, która miałaby osobowość prawną i mogłaby być wydawcą „Więzi”